Jak rozpoznać szamana
Odśwież stronę!
JAK
ROZPOZNAĆ
SZAMANA
W SAMYM
SOBIE
Przez blisko
2 tys. lat władze -
tak świeckie jak
duchowe...
- czyniły wszystko,
by zmieść nas z powierzchni planety. - P r a w i e im się udało! To, z czym nie mogła poradzić sobie Św. Inkwizycja, dokonał w końcu materializm, niezachwiana wiara w potęgę nauki, powszechna komercja i globalizacja.
Tempo życia,
psychoterapie, ogrom
chemicznych cud-leków
i MAGIA reklam całkowicie
już oderwały większość
z nas od korzeni.
Tymczasem
profesja szamańska
nie należy do zawodów
"modnych" czy
sezonowych.
- Ludzkość jest tak skonstruowana,
że niezależnie od szerokości geograficznej, miłościwie nam panujących przywódców czy powszechnych aktów wiary, co któryś przedstawiciel KAŻDEJ społeczności najzwyczajniej w świecie rodzi się... szamanem.
W kulturze
plemiennej sprawa
jest prosta!
- Czarownik
stanowi postać
centralną, jego plemię
otacza go wielkim szacunkiem
i respektem, a doceniany i
hojnie nagradzany szaman
zapewnia młodym adeptom
sprawdzone od pokoleń
szkolenie.
- Świat cywilizacji, niestety,
mocno skomplikował proste sprawy, bo u nas powołany do szamanizmu człowiek na każdym kroku spotyka się z brakiem zrozumienia, a o jakimkolwiek wsparciu bądź szacunku społecznym lepiej od razu zapomnieć.
Na drodze
poszukiwań jedyną
jego podporą ma być
religia lub psychiatria,
przy czym obie traktują
go raczej jak dziwadło.
Nic zatem
dziwnego w tym,
że uzdolniony adept
czuje się zbędny,
zagubiony i...
Wiecznie wyobcowany nie bardzo wie,
co robi na tej planecie. Wydaje mu się, że nikt go nie rozumie i nie potrzebuje, a najgorsze jest to, że nie rozumie samego siebie i nękany melancholią pędzi marny żywot poniżej swoich potencjałów.
Zazwyczaj
ma też ogromny
problem z wyborem
życiowej drogi...
- Niektóre
"szamaniątka"
ochoczo sięgają
więc po narkotyki,...
Mądrzejsze - wyłącznie
po rośliny psychoaktywne, ale... Bez wiedzy o tradcji, bez korzeni, bez przewodnictwa i nauk starszyzny i tak znajdują się na drodze do nikąd.
Jedną z
"reguł gry" na
ziemskim padole
jest to, że człowiek
w ogóle nie pamięta,
kim jest ani po co
się inkarnował.
Każdy z nas
zmuszony jest
to dopiero
odkryć.
Drogą dedukcji, przez intuicję,
sny, podszepty i badanie własnych skłonności. - O powołaniu przypominają nam często tzw. przypadki, informacje z prasy, radia, tv... Czasem są to słowa, zasłyszane na ulicy, wskazówki od przyjaciół czy spotykanych ludzi...
Najbardziej
bezbłędnym drogowskazem
pozostaje jednak zawsze
cichuteńki głos własnego
serca. I choć w dzisiejszym
świecie, trudno jest
go usłyszeć...
Ten wewnętrzny
podszept nieomylnie
i konsekwentnie popycha
nas ku samorealizacji.
Nieustannie zatem poszukujemy
i uczymy się od różnej maści nauczycieli samorozwoju; od mistrzów jogi lub reiki, tybetańskich mnichów, kapłanów zen, najdziwniejszych trenerów, hipnotyzerów i terapeutów, a nierzadko od zwykłych oszołomów (od nich też wiele się można nauzcyć).
W każdym
przypadku jak dzieci
we mgle musimy wykazać
się olbrzymią mocą i
hartem ducha, by...
w owej
niebezpiecznej
strefie - na Ziemi -
jakoś się odnaleźć i
URZECZYWISTNIĆ.
Oczywiście wszystko to ma również
zakże dobre strony, np. nie musimy podążać "jedynie słuszną" drogą po śladach naszych rodów. Przeciwnie! Możemy śmiało miksować różne prądy duchowe i tworzyć całkiem nowe kierunki. Nic nas nie ogranicza!
Jest to jednak
jedyny pozytyw
takiego obrotu sprawy,
bo piętrzące się przed
nami przeszkody są
o wiele, wiele
trudniejsze.
A gdy jakimś
cudem uda nam
się przebić ze swoją
innością i jakoś tam
się zrealizować,...
Stajemy w obliczu "konkurencji", złożonej z
cwaniaków, szurniętych ekscentryków, przebierańców, showmanów, chorych psychicznie i ćpunów. Na pierwszy rzut oka trudno nas od nich odróżnić. Dlatego warto poznać kryteria, które wszystkim pozwolą rozpoznać, "kto wariat, a kto poeta"...
OBJAWY
SZAMANIZMU
U DZIECKA
Wśród ludów
natury wystarczy
czarownikowi spojrzenie
i - jak zawsze i wszędzie
- swój rozpozna
swego.
Szamanem często zostaje się
na drodze "z ojca na syna", ale... urodzenie w rodzinie szamanów nie gwarantuje człowiekowi TALENTU. Najdoskonalszą metodą "diagnozy" pozostaną oczywiste dla wszystkich - ZNAKI!
Bardzo typowe
jest... urodzenie
"w czepku" lub z jakimś
upośledzeniem, kalectwem
czy dziwactwem.
Np. z dodatkowym
palcem u nogi lub ręki.
Posiadała go Anna Bolleyn,
druga żona Henryka VIII.
Foto: Kadr z filmu "Anna tysiąca dni".
I zapewne z racji szamańskiej mocy odważyła się sięgnąć
po "niemożliwe", czym doprowadziła do wyzwolenia Anglii spod władzy Watykanu. Jednak.... Jej chwała okazała się iluzją, natomiast anomalia szamańska jako ówczesny "znak diabła" w niesprzyjających okolicznościach dodatkowo jej zaszkodziła.
Podobnym
znakiem może
być źrenica, pokrywająca
tęczówkę, odwrócone
widzenie lub garb.
Na Syberii
"zbędne" części
szkieletu do dziś
noszą miano "kości
szamańskiej".
W każdym jednym przypadku szaman posiada jakiś stygmat -
widoczny znak inności; jaskrawo odmienną osobowość, nieprzeciętną inteligencję, bystrość i zręczność umysłu, niecodzienną wrażliwość, bogatą wyobraźnię i... ognisty temperament (wyraźną nerwowość).
Bo mały
szaman więcej
od innych ludzi widzi,
czuje i silnie reaguje na
wszystkie możliwe
bodźce.
Od wczesnych
lat lubi samotne
wyprawy, chętnie
obcuje ze swoim
światem wewnętrznym...
I łatwiej tworzy związki
ze zwierzętami niż z innymi dziećmi czy kimkolwiek z ludzi. We snach sięga do innych wymiarów czasoprzestrzeni i nawet na jawie dostrzega istoty z zaświatów, które próbują nawiązać z nim kontakt.
Objawia
też nagły lęk
w przypadku,
gdy chcą mu
zaszkodzić.
A gdy otwarcie
o tym mówi, uważany
bywa za fantastę i
często spotyka się
z ogólną dezaprobatą.
Większość cywilizowanych rodziców
ubolewa, że ich pociecha wyraźnie odstaje od reszty. Często szukają więc pomocy u psychiatrów bądź psychologów, a ci, niestety - o szamanizmie wiedzą raczej niewiele (o ile w ogóle coś wiedzą).
Najczęściej
diagnoza "ekspertów"
jest błędna i szamaniątko
zostaje zmuszone, grzecznie
przystosować się do głęboko
chorego społeczeństwa.
U Eskimosów
warunkiem, jaki
stawia się adeptowi,
jest śmierć kliniczna i
przynajmniej trzydniowy
pobyt w zaświatach.
W Amazonii znakiem
szamańskiego powołania może być np. rażenie piorunem, a - ponieważ przodkowie Indian wywodzą się z azjatyckich obszarów Słowian - źródła tej wiedzy należy szukać właśnie u nas!
Tu wszystko,
czego dotknął swym
boskim palcem Perun,
stawało się uświęcone
(tzn. docenione przez
Gromowładnego)!
Wierzono
też, że spożycie
popiołu z miejsca
uderzenia pioruna
obdarza człowieka
długowiecznością.
Istotne jest także i to, że...
Szamanizm od zawsze był u nas domeną kobiet!!! Stąd stroje szamanów do dziś zawierają elementy kobiece i zwyczaj ten przejęli kapłani różnych religii. Kapłani katolików także noszą "sukienki".
Szamani
Czukonów (Syberia)
celowo upodobniają się
do kobiecych duchów;
odtwarzają kobiece
zachowania i mówią
językiem kobiet.
Podobnie
jest w Ameryce
od rejonów arktycznych
po Amazonię.
Trudno bowiem przyznać komuś
szamańskie powołanie, jeśli obok męskiego temperamentu zabraknie mu cech, uważanych powszechnie za kobiece; odporność, intuicja, tkliwość, umiejętność współczucia i nad wyraz mocne, a przy tym czułe serce.
Na całym
świecie czarownicy
MUSZĄ więc być (po
części) kobietami, nie
brak więc wśród nas gejów,
jak również i artystów.
Utalentowany
twórca, który systematycznie
ulega NATCHNIENIU i POSZEPTOM
z innych wymiarów, musi mieć
z owymi innymi wymiarami
stałą łączność. - To właśnie
jest szamanizm!
I na odwrót. Każdy szaman jest
również po trosze... artystą! I jednym ze znaków, po których rozpoznaje się przyszłego szamana, jest wielu kulturach niezaprzeczalny talent gawędziarski; niezwykle bogate słownictwo i dar narracji.
W głosie
naznaczonego
przez bogów bajarza
słychać zazwyczaj drgania
różnych emocji, co...
Umożliwia
publiczności
rodzaj transu i
wyłącza ją z
rzeczywistości.
Po wysłuchaniu morału słuchacze
nie będą już tymi samymi ludźmi. Staną się odrobinę odmienieni, jakby cały porządek świata urodził się dla nich na nowo.
We współczesnym świecie talent gawędziarski rozciąga się zapewne na...
Pisanie
opowieści; książek,
tworzenie filmów na
youtube lub produkcję
słuchowisk, widowisk
i filmów.
W każdym
przypadku umiejętność
opowiadania "bajek...
wiąże się często z cierpieniem.
- Dość wspomnieć cierpienia zakochanych poetów, którzy stawali się wieszczami narodów. - Wielu zatem szamanów cierpi lub ciężko choruje i wielu musi zmagać się z jakąś konkretną ułomnością, niekiedy przez całe życie.
W moim przypadku
przy ogólnie wątłym
zdrowiu i słabym ciele
jest to pewien rodzaj
głuchoty "fonetycznej".
Tzn., że normalnie
słysząc dźwięki, nie zawsze
rozumiem znaczenie słów
(wg badań słuch jest
w "normie.")
Dopiero z wiekiem pojęłam,
że ta specyficzna głuchota dotyczy jedynie wyrazów, które nie płyną z wnętrza człowieka, gdy za wypowiedzianym zdaniem nie podąża żaden duchowy obraz...
Gdy słyszę
beznamiętnie
czytane informacje
w radiu lub tv
albo gdy...
Pozbawiony
pewności siebie
rozmówca mówi pod
nosem i z obawą lub
gdy zwyczajnie
ściemnia.
"Głuchnę" też w przypadku,
gdy człowiek jest "przejęty", opętany... - Osoby stabilne, wyrażające się otwarcie i prosto z serca nie dostrzegą mojego upośledzenia, nawet gdy cichuteńko szepczą.
PROBLEM
zawsze wytycza
szamanowi kierunek
i obszar jego
działań.
Jest
czymś w rodzaju
wskazówki przyszłej
"specjalizacji".
I tak - w moim interesie
jest pomóc człowiekowi odzyskać szacunek do siebie i wysoką samoocenę - silne i pełne mocy JA. - Inaczej się zwyczajnie nie dogadam.
Dodatkowym
znakiem szczególnym
szamanów jest to, że -
niezależnie od profilu
swej działalności - z
reguły "nie lubią"
lekarzy.
Przed laty,
gdy lekarze byli
jeszcze lekarzami,
nie pieskami wielkiej
farmy,...
Psychologia kwalifikowała taką postawę jako zaburzenie osobowości.
Tymczasem my intuicyjnie potrafimy leczyć się sami. I gdy "grasuje" w okolicy śmiertelna bakteria, wirus czy "epidemia raka", zazwyczaj zmagamy się z tym jako pierwsi i (nawet pozbawini szamańskiej świadomości) instynktowanie szukamy naturalnych rozwiązań.
- Musimy
gruntownie poznać
problem i wypracować
metody jego pokonania,
by móc potem...
Rzucić się
w wir szeroko
pojętej pomocy
bliźniemu.
Długa praktyka w chorowaniu oraz
liczne, bolesne inicjacje sprawiają, że potrafimy przetrwać dolegliwości i cierpienia, które "zwykłego" człowieka dawno by już zabiły.
Joan Halifax określiła szamanów wprost jako "zranionych uzdrowicieli"...
Bo - dotknięci
ostrzem poważnego
problemu - muszą przede
wszystkim uzdrowić
samych siebie.
Stemplem,
pieczętującym
potencjalny talent
i powołanie jest tzw.
"szamańska choroba".
- Poważna dolegliwość
natury psychicznej bądź fizycznej jak schizofrenia, epilepsja albo (dziś) szczególnie złośliwa postać raka... - Istotnie schizofrenia występuje u nas tak często, że nosi nawet zaszczytne miano "świętej choroby".
W rzeczywistości
jest to "tylko" niezbyt
komfortowe bytowanie
wielu dusz w jednym
ciele.
U plemion
naturalnych adept
w pewnym momencie
zostaje z tym całkiem
sam.
W razie konieczności
jedynie instruowany przez doświadczonego nauczyciela z podobnym doświadczeniem w przeszłości, jednak bezwzględnie sam musi wydobyć z siebie MOC i dokonać wyboru energii przewodniej - przejąć niepodzielną władzę nad swoim ciałem i duszą, zaPANOWAĆ nad sobą, stać się PANEM samego siebie.
Jeśli mu się
uda, zyskuje dostęp
do szczególnej wiedzy
i możliwości; Osiąga wyższy
stopień Współczucia,
Poznania i Zrozumienia.
W przypadku,
gdy przegra, pozostanie
chory (prawdopodobnie)
do końca swoich dni.
- Przegranych, niestety,
nie brakuje! Szczególnie w świecie cywilizowanym adepci tacy kończą karierę szamanów w niezliczonych szpitalach psychiatrycznych. - To musi się zmienić!
Oprócz oczywistych
znaków na ciele bądź duszy,
osobowość szamana zapisana jest
w liczbach, gwiazdach i kalendarzach.
NUMERO-
LOGIA
Wstępną,
prymitywną na
razie identyfikację
ułatwia nam...
NUMEROLOGIA,
gdyż wibracje urodzeniowe mają na człowieka wielki wpływ. Po zsumowaniu cyfr daty urodzenia i sprowadzeniu sumy do pojedynczej cyfry, szamanowi wyjdzie zazwyczaj 7, 8 lub 9.
Ja urodziłam
się 21.05.1962 r.
czyli po zsumowaniu
2+1 +0+5 +1+9+6+2
wychodzi 26.
Według
Kabały "podwibracja"
26 skrywa nie wypowiadane
imię BOGA, bo "13" to hava -
MIŁOŚĆ, natomiast 13 + 13 to
miłość energii męskiej i
żeńskiej czyli... BÓG.
Rys: "8" Wielkich Arkanów z Tarota Thota - przedstawia boginię sprawiedliwości i równowagi, Maat.
Suma cyfr daty urodzenia to podwibracja.
W numerologii sprowadzamy całość do jednej cyfry, by otrzymać wibrację przewodnią, tu: z 26 otrzymujemy 8 (2+6 = 8). - W języku hebrajskim "shaman" znaczy "osiem" bądź "uzdrowiciel" i tak się jakoś składa, że osoby o wibracji "8" często wykazują szamańskie talenty.
A w myśl
mądrości Kabały
ósemka z podwibracją
26 to... szaman z
ramienia boga.
Pragnę
podkreślić, że
jestem Słowianką,
zwracam tu jedynie
uwagę na fakt, że
Żydzi posiadają
przeogromną
WIEDZĘ.
Według numerologii pitagorejskiej "ósemka" posiada specyficzną energię;
niesie ze sobą niezwykłą moc i z reguły ma "zawsze rację". Typową jej wypowiedzią (właściwie mantrą) jest... "A nie mówiłam!"
Znajomy szaman zmodyfikował w domu tę wypowiedź do słów: "Uważajcie, żebym znowu nie musiał tego powiedzieć!
- Ogólnie
"ósemka" więcej
od innych WIDZI I WIE,
nie bez powodu słowo
szaman znaczy; "TEN,
KTÓRY WIE".
Do zadań
ósemki należy
dbałość o równowagę
i materializację
czyli...
Sprowadzanie idei duchowych na Ziemię. Ma być "jako na górze,
tak i na dole, jako w Niebie tak i na Ziemi". - Wspaniale obrazuje to klepsydra - doskonały symbol ósemki, w której to, co na górze wcześniej czy później znajdzie się na dole. Zatem rolą szamana jest sprowadzać z "Nieba" na Ziemię wszystko to, co leży mu na sercu;
Zdrowie,
obfitość, wyższe
prawdy, sprawiedliwość,
a nawet teorie naukowe
czy konstrukcje
architektoniczne...
- WSZYSTKO
- zależnie od
jego indywidualnego
talentu bądź profilu
obranej działalności.
Dodatkowo ważne jest dla niego
przerabianie (nie tylko własnej) karmy i uświadamianie ludziom, że żyją w wielu czasach i ciałach.
Ósemki nie powinny zanadto obciążać swej siły sprawami świata banalnego.
Teoretycznie
tylko te upadłe
skupiają się wyłącznie
na sprowadzaniu dóbr
materialnych i pomnażaniu
bogactw.
W praktyce
nie musi to być złe,
jeśli ze szlachetnych pobudek
szaman buduje dla swego ludu
imperium dobrobytu; szuka wciąż
nowych rozwiązań i tworzy
miejsca pracy....
Jednak, gdy władza, blichtr i gromadzenie dóbr
przesłoni mu cały świat, a umysł całkowicie utonie w iluzjach, staje po ciemnej stronie mocy. A tam - w strefie głębokiego CIENIA - objawia odwrotność wartości, typowych dla numerologicznej ósemki.
...
Mój partner
jest "7"-ką, a to
z kolei cyfra rozwoju
duchowego - tak
własnego jak i
wszystkich
wokół.
Ma nieść
światło wiedzy,
które wyprzedza
społeczne rozumienie
epoki.
Cechy i kierunek rozwoju "siódemki" w pełni
odzwierciedla rysunek na siódmej karcie Wielkich Arkanów Tarota, Rydwan. - Wojownik zatrzymał się w pół drogi. Wie, że jest jak kamień, który rzucony w wodę zatacza coraz większe kręgi.
Ma zatem
świadomość, że
wszystko, co mu
się dotąd przytrafiło,
wynikło z wcześniejszych
programów umysłu.
Teraz
mocą wyobraźni
stwarza sobie lepszy
program czyli - lepszą
przyszłość.
Rys. "7-ka" Wielkich Arkanów tarota Thota, Rydwan.
Gdy rydwan ruszy naprzód - bezbłędnie -
jak burza, zaprowadzi go wprost do starannie "wybranego" celu. - Szamani z wibracją siódemki muszą stać się całkowicie odpowiedzialne za swoje życie i uczyć tego innych.
...
Z kolei "9"
to zadaniowiec
i obdarzony wielką
siłą "pustelnik" - człowiek,
który chętnie obcuje
z absolutem.
Przez wzgląd
na ogromne rezerwy
energetyczne "dziewiątki"
bywają niezastąpione w
rozwiązywaniu najbardziej
skomplikowanych
problemów.
...
Pozostałe cyfry zdarzają się
u szamanów rzadziej, ale... się zdarzają. Szczególnie, gdy 7-ki, 8-ki i 9-ki powtarzają się u nich w dacie urodzenia. - W każdym jednak przypadku przebije się cyfra ostateczna, np.
"4"- ki często
pracują na poziomie
materii jako
bioenergoterapeuci
lub masażyści.
"5"-tki to
z kolei posłańcy
bogów - operują
informacją.
I doskonale komunikują się z każdym człowiekiem.
Mogą to być np.dziennikarze na tropie dziwnych zjawisk, konsultanci ayurwedy i znawcy feng-shui...itd).
Dla odmiany "3"- ki to ludzie od wszelkiego typu show (także uzdrowicielskiego).
"1" -ki to
gwiazdy (np.
estrady), muszą
"świecić" i skupiać
na sobie uwagę.
Prędzej
zajmą stanowisko
przywódcy sekty niż
zostaną prawdziwymi
szamanami.
Najrzadziej wśród szamanów
spotyka się 2-ki i 6-tki, a jeśli już się przytrafią, to są to najczęściej posiadacze liczb mistrzowskich - 11,33, podobnie jak 22, 44 (tych się nie skraca).
"Mistrzowie" ci
mają do osiągnięcia
doskonałości tak samo
daleką drogę, jak
każdy.
Różnica
polega na tym,
że oni na tę inkarnację
przygotowali sobie PRZYMUS
przypomnienia sobie WIEDZY
duchowej, jaka
w gruncie rzeczy drzemie we wnętrzu każdego
z nas. Dla większości ludzi poznanie jej nie jest bezwzględnie konieczne. W przypadku "nosiciela" liczby mistrzowskiej, jeśli nie sięgnie pamięcią do starożytnych prawd, to życie raczej mu "dokopie"!
I będzie
go dręczyć, aż
sięgnie do źródeł,
dozna olśnienia i
zastosuje kosmiczne
prawa w praktyce.
- Tak, by stać
się naprawdę
szczęśliwym
człowiekiem.
W przypadku, gdy mu się uda... Gdy za pomocą wiedzy i mocy
duchowych osiągnie pełnię, zazwyczaj odkrywa swą misję i - jako mistrz - mistrz musi zaprząc swój geniusz w służbę ludzkości. Szamanizm jest jedną z dróg, którą może podążyć, jeśli tak czuje.
...
Oczywiście
otwarty kontakt
z zaświatami może
przytrafić się każdemu
i pomocny jest w każdym
zawodzie.
- Jak wspominałam,
wielcy artyści także
są "szamanami".np.
foto: scena z filmu "Cień wilka".
Wybitni aktorzy operują
wachlarzem wibracji i drgań dokładnie tak samo, jak szamani, którzy jednocząc się ze zwierzęciem mocy też mogliby odnieść sukces na scenie.
W przedstawionej
tu, niezwykle powierzchownej
klasyfikacji numerologicznej
chodzi wyłącznie o
człowieka, który...
- jeśli spełni
jeszcze wiele innych
warunków - ma prawo
czuć wewnętrzny przymus
służenia ludzkości jako
szaman.
KALENDARZ
MAJÓW
Cudownym
drogowskazem
kierunku rozwoju
każdego człowieka jest
kapłański KALENDARZ
MAJÓW (wg. José
Argüelles'a).
Szamani czerpią z niego
wskazówkę co do swojej specjalizacji. - Wyjaśnię to na własnym przykładzie; Urodziłam się podczas Niebieskiej Galaktycznej Nocy (kin, leżący na portalu, nr 203).
Symbolizuje
ona "kosmiczną
pustkę" i sprzyja
kontemplacji
gwiezdnej
przestrzeni.
W kosmicznej
pustce ukryty jest
potencjał nieograniczonej
kreacji.
- Tam rodzą się inspiracje i nowe rozwiązania
dla najbardziej nawet zawiłych problemów. Z głębi wymiarów spływają na dzieci nocy różnorodne sny, wizje i siły, pomocne w odkryciu nieograniczonych możliwości, nowych perspektyw i...
Dotąd
nieosiągalnych
sposobów radzenia
sobie z przeciwnościami
losu.
Mistrzostwem
tej drogi jest połączenie
nierealnych, nawet kompletnie
"odjechanych" marzeń
z rzeczywistością.
W rezultacie człowiek zdolny jest sprawić,
że "słowo staje się ciałem" i najbardziej nawet absurdalny pomysł - realnym faktem. Pokrywa się to z wibracją ósemki, której celem jest właśnie... materializacja pragnień.
Od dzieciństwa
korzystam z tej wiedzy
i od lat uczę, jak to się
robi. Patrz: Obrazy duszy.
Ponadto
wibracja tego
kinu nakazuje
akceptować drogę
nieustannych transformacji,
kierować się intuicją i
odrzucać rozum,...
By świat iluzji
nie nadwyrężał mojej siły duchowej. Rezultatem tej drogi ma być zwycięstwo nad lękiem. Dokuczliwe w życiu braki i lęki to zawsze ZNAKI przerwania kontaktu z boskim Źródłem.
I najlepszą
metodą odzyskania
go są pragnienia
(marzenia, tworzenie...).
Kalendarz
"Majów" najcudowniej
ze wszystkich metod
pokazał mi, z czym się
zmagam i jak najprościej
osiągnąć w życiu
spełnienie.
Przypuszczalnie dlatego, że jego autorami
są nasi słowiańscy przodkowie, wszyscy jesteśmy w stanie doskonale zrozumieć ukryte w nim przesłanie i znaleźć zawsze najprostszą receptę na utraconą czasami harmonię i równowagę.
Ponieważ
niebieska galaktyczna
noc figuruje na tzw. portalu,
energia dnia urodzin działa na
mnie szczególnie mocno i obdarza
wrodzoną łatwością kontaktowania
się z Logosem.
Według
alternatywnych
wyliczeń spadkobierców
Majów moim kinem
ma być Niebieska
Kosmiczna Noc (143).
Też NOC - ta sama kosmiczna pustka
i potencjał kreacji, tylko ta energia niesie ze sobą przenikliwy wgląd intuicyjny, siłę przeogromnej empatii i czułości.
Też się zgadza,
tyle że to już inny
poziom duszy.
W Kalendarzu
Majów każdy (nie tylko
szaman) znajdzie instrukcję
swojej drogi i tego, co ma
do przekazania innym.
Serdecznie polecam!
ASTROLOGIA
Słynny
polski astrolog,
Leszek Szuman, mawiał,
że; "W astrologię się nie
wierzy, trzeba się na
niej znać."
Mówił też, że "Człowiek, pozbawiony wiedzy
o swoim horoskopie, jest jak kapitan okrętu, który wyrzuca mapy za burtę i woła: Boże prowadź!" - Nic dodać, nic ująć.
Nie bez powodu astrogia przez tysiąclecia nosiła zaszczytnie miano Królowej Nauk.
Od niepamiętnych
lat Królowa ta pozwala
nam pojąć zagadnienia, których
w żaden inny sposób nie
moglibyśmy rozwikłać.
I na tej ścieżce
znajdujemy "nić", łączącą
nas z głęboką wiedzą naszych
przodków - Czcicieli Niebios
Gwiaździstych.
...
Horoskopy urodzeniowe szamanów (kapłanów...itp.) wskazują na
ogromne siły psychiczne i niełatwe życie, naznaczone oryginalnością, duchowością i intensywnością przeżyć wewnętrznych. Charakterystyczny jest tu zazwyczaj niezwykle MOCNY KSIĘŻYC i aktywny Pluton (względnie mocno obsadzony ósmy dom lub znak Skorpiona).
Ósmy dom
dotyka tematu śmierci
i odpowiedzialny jest za
mistykę, altruizm, zdolności
do poświęceń na rzecz
grupy.
Niektórzy
są zdania, że
szaman z Plutonem
w ósmym domu jest
naprawdę potężny...
To jednak - moim zdaniem - zależy
od włożonej przez niego pracy, bo Moc to jedynie Moc, sama w sobie posiada naturę deszczu, który zasila tak samo drzewa owocowe, jak i chwasty. Z pewnością jednak mamy tu do czynienia z szamanem, obdarzonym doskonałym odczuwaniem innych ludzi.
- Oczywiście
mam w horoskopie
zarówno bogato aspektowany
Księżyc, jak również Plutona
w ósmym domu, który...
w towarzystwiez
rewolucyjnego Urana
posiada jeszcze więcej
mocy i zdecydowania.
Istotne dla pracy szamańskiej są także aspekty, łączące światła
z Plutonem, Uranem lub Marsem, gdyż każda z tych planet wzbogaca właściciela horoskopu w niezwykłe wręcz rezerwy energetyczne. Podobnie działa Księżyc lub Słońce w znaku Skorpiona, którego Pluton jest władcą (wspólnie z Marsem i władcą pobocznym - Uranem).
W moim
przypadku zarówno
Pluton jak i Uran
aspektują Słońce
kwadratem.
Posiadam też
"wielki ognisty
trygon" Księżyca
z Marsem i
Uranem.
Szczególnie Pluton w połączeniu za światłami wyzwala
niezbędną szamanowi i niełatwą do okiełznania MOC, która objawia się nad wyraz silną wolą, niespożytą energią, odwagą w dążeniu do celu oraz mocą do pokonywania przeciwności,a nawet przeciwstawienia się silniejszym.
Jednocześnie
budzi potrzebę nadania
własnemu życiu wyższego
celu i pragnienie zmiany
świata na lepszy...
- Nie są to więc
łatwe aspekty, gdyż
z jednej strony ciągnie
człowieka do penetracji
własnego wnętrza, do medytacji
i wewnętrznej przemiany...
A z drugiej - do podporządkowania sobie świata zewnętrznego.
Daje magiczną "władzę", której nie wolno szamanowi nadużywać, gdyż skutki mogą być bardzo bolesne. Jednak przy wielkiej koncentracji, cierpliwości i dojrzałości duchowej pomaga nam osiągnąć cele, leżące teoretycznie "poza naszym zasięgiem".
Z kolei aspekt
lunarno - uraniczny
(rzadziej lunarno-marsowy)
to coś, co zdaniem
klasycznych astrologów
lepiej... nie mieć,
niż mieć.
Oznacza
bowiem ludzi
wolnych i niezależnych,
objawiających trudną do
zrozumienia "inność"...
I kompletnie niepojętą dla otoczenia samodzielność intelektualną.
Z obserwacji astrologów wynika, że zdradzają oni raczej negatywny stosunek do tradycji, nauczycieli, rodziny... i nie ma dla nich żadnej "świętości". A jest to (wypisz, wymaluj) - portret szamana w głęboko katolickim i także we współczesnym świecie.
Bo jaki to
jest szaman z
maminsynka, który
przyklaśnie wypaczonej
tradycji lub poprze fałszywą
władzę?
Ludzie z tymi
aspektami w każdej
sytuacji po prostu MUSZĄ
(!!!) dać wyraz swoim
uczuciom!
Potrafią też być zdumiewająco wolni od przywiązań.
Z niezwykłą łatwością zerwą wieloletnie związki, porzucą intratne przedsięwzięcia (nawet te, na które pracowali wiele lat), lekką ręką spalą za sobą mosty... I tak samo, jak przy aspektach świateł z Plutonem, obdarzeni są zdumiewającymi rezerwami energii.
Wiele,
niestety, muszą
doświadczyć. Okresowo
nęka ich niepokój duszy,
brak poczucia sensu i
zakorzenienia w
świecie realnym.
Stąd pewnie
zdolni są głęboko
rozumieć (czuć) cudze
problemy i niemal zawsze
ciągnie ich do ludzi
"pokręconych".
Mają odwagę zmierzyć się,
a nawet zaprzyjaźnić z własnym cieniem. - Krótko mówiąc syndrom Księżyc-Uran, Pluton (czasem tylko Mars) to jeden ze znaków szamana tam, gdzie nie można poszczyć się szamańskim rodowodem.
Oczywiście
MOC to za mało,
szamanowi potrzeba
jeszcze mistycyzmu i tu
z pomocą przychodzą
aspekty Neptuna ze
światłami lub z
Jowiszem.
Ja mam np.
trygon Neptuna
z Jowiszem, który
nie dość, że jest władcą
mojego horoskopu
i utknął w Rybach,
to jeszcze znalazł się w koniunkcji z Chironem,
archetypem lekarza, reprezentującym głębokie zrozumienie i empatię. Jowisz potęguje działanie każdej planety, wskazując tym samym sferę, której istotę człowiek próbuje do końca rozwinąć. A już on sam, solo, będąc w Rybach i (lub) w aspekcie z Neptunem wzmacnia...
bezwarunkową
miłość, empatię,
duchowość, kreatywność...
Daje wgląd w światy nadzmysłowe,
a nierzadko kontakt z
absolutem.
Ludzie tak
obdarowani przez
Niebo Gwiaździste
doskonale czują się
w samotności, na uboczu,
z dala od zgiełku świata
i banalnego życia.
Często samą swoją obecnością inicjują wzrost duchowy
swojego „plemienia”. Klasyczna astrologia przypisuje im zainteresowania okultyzmem, ale to tylko jeden z objawów, że szamanowi trudno znaleźć spełnienie w tradycyjnej religii czy współczesnej kulturze Zachodu.
Równie
magiczne jest
połączenie Neptuna
ze światłami, szczególnie
z Księżycem (u mnie jest
to półkwadrat).
Aspekty te
zwykle obecne
są u wielkich duchem
mistyków, ludzi obdarzonych
silną intuicją i otwartych
na światy duchowe.
Sprawiają, że ludzie ci zazwyczaj doświadczają irytującego niepokoju i niepewności.
Trudno im czuć się bezpiecznie w tradycyjnych obszarach jak finanse, życie domowe... itp. Wrodzony instynkt im mówi, że takie atrybuty mogą być przejściowe i iluzoryczne. Kwestionują też konwencjonalne, świeckie formy ekspresji.
Szukają bardziej
wyrafinowanych środków
wyrazu i sposobów na swoje
bezpieczeństwo, aż oprą się
na technikach medytacyjnych
i życiu duchowym.
Tu jest ich
wybawienie i
naprawdę komfortowo
czują się tam, gdzie bije
Źródło Prawdy.
Podobnie działa Księżyc, Słońce lub Jowisz
w XII domu (jeśli jest dobrze aspektowany i w pomyślnym znaku, np. w Strzelcu). Pewniejsze jest jednak położenie w Rybach, szczególnie na początku znaku, gdzie wpływ Neptuna wydaje się być najsilniejszy.
Planeta, która
znajdzie się między
2-im, a 6-tym stopniem
Ryb, objęta jest dodatkowo
wpływem...
Królewskiej
Fomalhaut - Gwiazdy
o wielkim znaczeniu
okultystycznym,
alchemicznym i
magicznym.
Ona to właśnie rozbudza intuicję, sprzyja zamiłowaniu do prawdy
i zgłębiania tajemnic psychologii. Sprawia, że człowiek odkrywa w życiu swoje prawdziwe powołanie. - Słońce, Księżyc lub Jowisz w tych punktach, szczególnie przy dobrych aspektach Plutona, Neptuna lub Urana ujawnia karmiczne przeznaczenie stania się mistrzem.
...
Zodiak to
opisany na
niebie program
- matrix - i cykl za
cyklem w rozwoju.
Droga, która
wskazuje wyjście,
prowadzi do Centrum
Galaktyki (i BRAMY do
innych galaktyk) w
gromadzie gwiezdnej
Plejad.
W myśl wiedzy Prasłowian i Majów jest to
odwieczna siedziba Pana Wszechświata, Stwórcy - jedynego Boga bytu, Praźródła i ŚWIADOMOŚCI, która z wirującego dysku organizuje gwiazdy, planety i układy słoneczne.
Nasi
przodkowie
wierzyli, że jesteśmy
ściśle z nim połączeni
i od niego zależy nasza
przyszłość.
Stamtąd też
dokonuje się projekcja
fundamentalnego prawa
galaktycznego.
Przełomem w zrozumieniu Wiedzy Majów stało się
odkrycie, potwierdzające, że w centrum galaktyki rzeczywiście znajduje się "wirujący dysk" z Czarną Dziurą, odpowiedzialne za dawanie i odbieranie życia gwiazdom
"Zjawisko"
to zostało nazwane
przez naukowców
Strzelcem A -
(Sagittarius A).
Wybitny polski
astrolog, Światosław
Florian Nowicki, uważa,
że najwyższy czas włączyć
do warsztatu astrologa
Centrum Galaktyki.
Czyli - mówiąc naszym językiem
- symbol BOGA. - Jest to bowiem bardzo silna energia, gdzie JA przestaje się liczyć, ważne stają się praktyki duchowe i oświecenie.
Tak się
cudownie składa,
że mój tak potężny
KSIĘŻYC znalazł się w
ścisłej koniunkcji z
Centrum Galaktyki
(ze Stwórcą).
Zatem
Stwórca obecny
jest w moim
Horoskopie,....
w mojej numerologicznej ósemce
i widnieje nawet na moim herbie rodowym (opisanym w zakładce O AYI). - Bo trudno było by być szamanem bez powiązań z Najwyższą Siłą tego świata.
Ta kombinacja
Księżyca ze Stwórcą
zasila mój ASCENDENT,
uważany przez astrologów
za...
równie
ważny (o ile nie
ważniejszy) element
horoskopu, co
Słońce.
Reprezentuje tę część naszej osobowości,
która uaktywnia się w relacji ze światem zewnętrznym, np. urodzony śpiewak w towarzystwie ludzi zapragnie dla nich śpiewać, a uzdrowiciel będzie chciał ich uzdrawiać...
Mój ASCENCENT
znalazł się w znaku
Wężownika, 13-tym znaku
zodiaku, który przecina
ekliptykę od roku 1930.
Wężownik
to inaczej ASKLEPIOS
(Eskulap) - szaman wszech
czasów, okrzyknięty bogiem
medycyny.
Opisałam go w zakładce MIT ESKULAPA i MOJA MISJA.
Jego istnienie na niebie uwzględniał już Ptolemeusz (II w.) i Nostradamus (XVI w.), a obecnie uznała go już astronomia. Astrologowie zaś z niezrozumiałych dla mnie powodów trzymają się dawnych ustaleń.
Do samodzielnego sprawdzianu:
Wężownik
znajduje się między
7o a 26o stopniem znaku
Strzelca. (Słońce przebywa
w wężowniku od 29 listopada
do 17 grudnia.)
Centrum Galaktyki
- ca. 26o znaku Strzelca.
Stopnie liczymy w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara.
Osobnik z silnym wpływem
Wężownika określony już został jako dobrze zorganizowany, wrażliwy samotnik, artystyczna dusza o ogromnym potencjale twórczym i mocy transformacji. Lubi ciszę i kreatywne zadania.
Odczuwa
silną potrzebę
poszerzania horyzontów
i pogłębiania wiedzy.
Potrafi też
zmobilizować się
do działania i osiągać
sukcesy. - Wszystko zawsze
musi przemienić na
lepsze.
W grupie potrafi dowodzić...
Nowicki twierdzi, że bierze on "węża kundalini" w swoje ręce i ujarzmiając wszystkie te niebezpieczne energie, wykorzystuje je do transformacji duchowej.
Szamani,
których serce
(czyt: ważne punkty
horoskopu)... rezonują
z energią Wężownika
I Centrum Galaktyki,
bezsprzecznie
są.... szamanami
i to - niemal dosłownie -
wskazanymi "palcem"
przez Stwórcę.
Sprawdziłam; męża, uczniów, nauczycieli, wszystkich
znanych mi kolegów. I rzeczywiście - ich osie, albo światła, albo planety dominujące (czasem wszystko na raz) znajdowały się w Wężowniku, nierzadko coś było w koniunkcji z Centrum Galaktyki.
Gwiezdnych"
znaków jest naturalnie
więcej, obserwacjom nie
będzie końca...
Z przyjemnością
przyjmę spostrzeżenia
innych astrologów na
temat symptomów
szamanizmu w
horoskopach.
Tam, gdzie szamani
nie stosują ani astrologii ani kalendarzy,
starszyzna obserwuje ZNAKI.
ROZPOZNANIE
PRZEZ ZNAKI
Na całej
planeciei we
wszystkich plemionach
najwyżej ceni się szamanów,
naznaczonych przez bóstwa
lub - zwyczajnie - przez
"duchy".
Pod hasłem "duchy" rozumiem ISTOTY
wcielone w rośliny, zwierzęta, drzewa lub kamienie. Bo każde ziemskie zjawisko, teren czy choćby tylko jama wodna... posiada swojego ducha.
Stąd pełno
tuż obok nas
aniołów, elfów,
krasnoludków i
innych dziwadeł,
które...
od zarania
dziejów zwracały
uwagę naszych przodków
na leczniczą moc ziół lub
uczyły, jak osiągnąć
szczęście.
Powszechnie się sądzi, że osoba,
którą te istoty "wybiorą", bezwzględnie zobowiązana jest przyjąć przygotowaną dla niej misję!
W przeciwnym wypadku potrafią zesłać na "wybrańca" choroby, a w skrajnych przypadkach - zabić!
Sądzę, że
niezupełnie
tak jest!
Stworzone
ze światła bóstwa,
biorące udział w
uzdrawianiu świata,
znajdują się na o wiele
wyższym poziomie
rozwoju od ludzi.
Znaczy to, że znają i respektują obowiązujące
w Kosmosie prawo wolnej woli. Nie mogą nam niczego narzucać, ale... Muszą spełnić swoje zadanie i -rzeczywiście - szukają sobie pośredników. Czasem robią to dość natarczywie, a niekiedy nawet brutalnie...
Nigdy jednak
nie uwierzę w to,
żeby urządzały sobie
"łapanki" i żeby ich wybór
mógł być w jakikolwiek
sposób przypadkowy.
Bo to nie one
nadają człowiekowi
charakterystyczny rys
osobowości,...
horoskop, talenty i zadania życiowe,
ukształtowane przez jego jaźń na długo przed wcieleniem. - Problem leży w tym, że homo sapiens, nawet ten niezwykle wysoko rozwinięty duchowo, bywa pogrążony w uroczym zapomnieniu...
I - ulegając
urokom tego świata
- zwyczajnie "lubi" uśpić
swoją świadomość.
A wtedy
"dźwięk BUDZIKA"
istotnie może być
dla niego bardzo,
bardzo przykry.
Natarczywość z zewnątrz, a nawet
mgliste tylko przypomnienie misji, może być odebrane jak atak na wolność osobistą. A walka z własnym przeznaczeniem trwa i trwa..., jak długo biedak nie pogodzi się sam ze sobą.
Śmierć
możliwa jest -
moim zdaniem -
tylko wtedy, gdy...
"wykolejony"
z toru swego przeznaczenia
nie ma już po co żyć. - Jego
rola skończona, kurtyna
musi opaść!
Bo urodzić się szamanem
i nie wypełniać misji to tak, jak być rybą, która maniakalnie wyskakuje z głębin oceanu i miota się po plaży Nowego Yorku.
OBJAWY
NAZNACZENIA
PRZEZ DUCHY
PRZYRODY
Sama
przez blisko
pół wieku nie
czytałam znaków...
I nie słyszałam sygnałów, głośnych niczym
trąby jerychońskie. Dlatego istoty ze światła zmuszone były wielokrotnie mi o sobie przypominać. Pierwszy
raz miało to miejsce, kiedy to w wieku trzech lat zostałam napadnięta przez..."wściekłego" koguta.
Wielu ludzi
opowiada mi o
zbliżonym przeżyciu;
koguta zastępuje czasem
indor albo gęś, czasem
jest to jakieś zupełnie
inne zwierzę, ale...
scenariusz
zdarzeń wydaje
się być "podręcznikowy".
U mnie zdarzylo się to
na wiejskich wakacjach, gdy - z nadmiaru swobody - otworzyłam furtkę do "zakazanego" ogrodu i stanęłam oko w oko z... niezwykle dumnym PANEM swojego terytorium.
Krążyły
o nim niesamowite,
abstrakcyjne dla mnie
historie. Był ogromny,
rasowy, cenny,...
niezwykle
ubarwiony, a
przy tym nad wyraz
agresywny i z powodu
zagrożeń, jakie stanowił
nawet dla dorosłych,
musiał być izolowany.
Do dziś żywo pamiętam
wymianę naszych spojrzeń, gdy na wpół świadoma tego, co za chwilę się zdarzy, uczyniłam krok do przodu, a wojowniczy ptak zdawał się tylko na to czekać.
Wachlując
potężnymi skrzydłami
rzucił się na mnie z
imponującą werwą!
Wskoczył
na kark, wbił
ostre jak noże pazury
w moje chudziutkie ramionka
i - jakby wiedział, co czyni
- szaleńczo dziobał czakrę
korony.
Sparaliżowana ze strachu nie mogłam
ani uciec ani się bronić, a gdy przerażenie sięgnęło zenitu, po prostu się „obudziłam". Dokładnie
tak samo, jak kiedy budzimy się z koszmarnego snu.
Okropna
rzeczywistość
znikła w cudowny
sposób i przez małą
krótką wieczność
znalazłam się...
w oceanie
światła, bezpieczeństwa
i miłości – w prawdziwym
domu, gdzie w jednej chwili
przypomniałam sobie,
kim jestem.
W mgnieniu oka zrozumiałam, jaki jest sens mojej egzystencji!
Pamiętam też moment, gdy z nicości zaczęły wyłaniać się znajome twarze, groteskowo pełne poczucia winy i bólu, podczas gdy ja, cała zakrwawiona, znajdowałam się - dosłownie - "w siódmym niebie".
- ZŁO,
niezależnie
jak wielkim okazało
się dla mnie dobrem,
zgodnie
z prawem
przyczyny i skutku
przepadło nazajutrz
w rosole.
Pomimo oporu MUSIAŁAM zjeść "wredne stworzenie",
co - chcąc nie chcąc - zbliżyło mnie do ludów, które zjadają swoich wrogów, by posiąść ich wiedzę i męstwo. W ten sposób na zawsze zakodowałam informację, że niebezpiecznie jest być moim wrogiem.
Wiedza,
z jaką wróciłam
do świata, spisana
już została w tysiącach
traktatów i pism, jakie
zostawili po sobie
wielcy mistycy,
lecz...
Miałam
przecież tylko
trzy lata!
Nie umiałamjej nikomu przybliżyć, trudniej tylko
mi tylko było z nią żyć. Patrzyłam wszystko widzącymi oczami na nic nie rozumiejących dorosłych, bezbronna i zależna wobec ich „kalectwa", a przede wszystkim coraz bardziej samotna i nie rozumiana.
Każde
cierpienie
ludzi bądź zwierząt
boleśnie mnie dotykało
i ta właśnie ponadprzeciętna
wrażliwość zaczęła mi
bardzo przeszkadzać.
Za wszelką
cenę starałam się
być taka, jak inni:
nieczuła, zajęta sobą,
silna a nawet bezwzględna.
Sądziłam, że gdy będę taką udawać,
to taką się stanę. - W konsekwencji oddalałam się coraz bardziej od siebie i nic nie było w stanie ugasić pogłębiającej się we mnie tęsknoty za czymś, czego już nawet nie umiałam sobie przypomnieć.
WEZWANIE
OD ROŚLIN
U mnie konkretnie
od Ducha Santa Marii
odbyło się, gdy miałam
16 lat.
Problem "narkomanii" oficjalnie wtedy nie istniał,
a zatem święte rośliny także nikomu nie wadziły. Wtajemniczeni rozsiewali ekologiczne, przywiezione najczęściej oryginalne zioło z Indii, gdzie tylko to było możliwe - nawet na milicyjnych klombach.
W moim Mimo tej Umówiony wieczór poprzedzały szczególne starania; A gdy przychodził I, Boże! Ujrzałam siebie prawdziwą Nie był to Nie tyle się Stało się oczywiste, że żyć znaczy kochać i cieszyć się
środowisku
zawsze można
je było od kogoś
po prostu dostać.
obfitości paliliśmy
rzadko i wyłącznie
w sposób rytualny,
z wielkim respektem
i świadomością
oczekiwanych
przeżyć.
sprzątaliśmy dom, stawialiśmy na stole świece, przekąski (na gastrofazę), dzbanek z herbatą...
Rozrzucaliśmy poduszki jak na rzymską ucztę i skrupulatnie dobieraliśmy muzykę.
zmierzch, zasiadaliśmy
w magicznym kręgu, czekając
aż duch rośliny poprowadzi
nas ku objawieniu.
Cóż to była za
roślina!!! Już za
pierwszym razem
światełko z magnetofonu
urosło mi nagle do rozmiarów
całego Wszechświata!
i mój żałosny świat realny w tak drastycznym kontraście, że nie mogłam przestać śmiać się z panującej u nas, bezdennej głupoty i ślepoty.
typowy dla nowicjuszy
śmiech-głupawka, a potęga
radości Stwórcy z wielkiego,
kosmicznego żartu.
śmiałam, co stałam
się śmiechem, ciało było
tylko wyrazicielem
irracjonalnego poczucia
humoru Uniwersum.
ziemską egzystencją ze wszystkimi jej atrakcjami. Odkryłam na nowo to, o czym wiedziałam od dziecka, że wszystko w życiu zależy od odpowiedniego skupienia uwagi.
OSTATNI
DZWONEK
Przeżyłam
wiele spotkań,które
można by oszacować jako
wezwania od duchów
Natury.
- Każde z nich jest tematem
na osobną, szamańską bajkę. Tu: na szczególną uwagęzasługuje WEZWANIE OSTATECZNE, które - w moim przypadku - odbyło się krótko przed pierwszą w życiu ceremonią.
Byłam już
chora na raka i
rzeczywiście bliska
śmierci.
- Żeby choć
trochę zapomnieć
o cierpieniu, sadziłam
nowe rośliny w miejsce
po zlikwidowanym właśnie
oczku wodnym...
Raptem... Z chaszczów pod płotem
wyskoczyła tłusta, przerażająco wielka ROPUCHA! - Najwyraźniej przeczekała tam masakrę swojego świata i teraz - odniosłam wrażenie - przyczaiła się, by wskoczyć wprost w moje ramiona.
Wrzasnęłam
niemiłosiernie, bo
gady i płazy napawały
mnie wielką odrazą,
ale...
Ropucha
grzmotnęła cielskiem
w bezpiecznej odległości
przede mną i zatapiając
uporczywy wzrok w
moich oczach...
"przemówiła" ludzkim głosem:!
- Zrób ze mną, co zechcesz, nie mam już domu! - No.... ! Szczerze mówiąc, niezupełnie "przemówiła". Spojrzała tylko i.... Boże! Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że one mają tak sugestywne ślepia!
Byłam
do tego stopnia
zaskoczona, że osłupienie
zajęło całą wewnętrzną
przestrzeń!
- Zabrakło
miejsca na lęk
czy wzdraganie się.
Typowy, babski pisk byłby
w tym momencie nie
na miejscu.
Stałam się jak dziecko i...
tylko patrzyłam! Nawiązałyśmy bowiem głębokie, duchowe porozumienie. Natychmiast zrozumiałam, że moim świętym obowiązkiem jest usunąć ze świata zaistniały problem.
Na problemy
znam tylko jedno
lekarstwo - Jarek!!!
- Był już obok, wezwany
nieludzkim wrzaskiem, jaki
z siebie wydałam.
I zgodnie z
naszą ówczesną
filozofią (nie zabijaj!)
- włożył wielką rękawicę
i przeniósł ropuchę tam,
dokąd eksmitował wszystkie
złote rybki i żabki - do
stawu na końcu ulicy.
Historia ta - jak wiele podobnych -
odeszłaby pewnie w zapomnienie, gdyby nie fakt, że krótko potem rozpoczęłam nowy rozdział życia - z Ayą! No i... Pewnego dnia, na ceremonii zjawiła się "moja" ropucha, zaczynając ze mną zwyczajną pogawędkę.
Było to dla
mnie wciąż na tyle
niezwykłe, że z niedowierzaniem
podnosiłam co jakiś czas głowę,
oznajmiając : "Boże! Jarek!
Ja gadam z żabą!"
Dziś już wiem,
że żaby i ropuchy
są niezwykle mistycznym
elementem u boku wiedźm
(wiedzących, mądrych
kobiet).
Nie bez powodu obecne są na artefaktach kultury
prekolumbijskiej, afrykańskiej czy azjatyckiej... - Moja ŻABA okazała się kimś w rodzaju "królowej" naszej części wsi i dawno już wybrała nas - mnie i mojego męża - na strażników harmonii i równowagi.
Podczas
ayahuaskowej
pogawędki pozwoliła
mi pojąć działanie całego,
otaczającego mnie ekosystemu
i udzieliła małej lekcji
historii.
Wieki temu
kobiety Wiedzy
tradycyjnie sporządzały
ze skór ropuch maści
na sabaty.
- Gruczoły, umieszczone na grzbiecie niektórych gatunków
wydzielają substancję niemal identyczną z DMT. Niewiasta zaś (nie-wiedząca), której ropucha sama pchała się wprost "na kolana", automatycznie stawała się wybraną przez duchy Natury Wiedźmą, białogłową.
Niezależnie
od wichrów zdarzeń,
niezależnie od świadomości
czy jej braku szamanki nieprzerwanie
rodzą się wśród ludzi i - jak wskazała
ropucha - zwyczajnie jestem
jedną z nich!
Wdrożyła
mnie więc w zakres
szamańskich obowiązków
i nauczyła zasad, obowiązujących
w świecie Natury - z prawem
zabijania włącznie!!!
- Dała mi przecież przyzwolenie zabicia samej siebie,
gdy byłam chora, a ona straciła żerowisko. - Niestety, przez cywilizowaną ciemnotę i fatalnie pojęty altruizm naraziłam ją na przykrość przystosowywanie się do nowego miejsca. - Ropuchy tego nie lubią!
Matka Natura
nie ma problemu
z zabijaniem (tylko
zabijanie bez sensu
ją boli).
Pożałowałam
swojej niewiedzy.
Jednak... Ropucha
nie wyglądała na istotę
ani zmartwioną ani pogrążoną
w pretensjach.
- Ona to bowiem, nie chwaląc się sprawiła,
że leżałam teraz na macie z głową zalaną DMT i że prowadziłyśmy ze sobą tak swobodną "rozmowę".
Na pamiątkę tego zdarzenia umieściłam w ogrodzie jej dowcipny "posąg".
RODOWÓD
Ok. 10 lat po
rozpoczęciu działalności
szamańskiej, nagle (!) przemówiły
do mnie HERBO-GLIFY. Rozszyfrowałam
znaczenie herbu, jaki przypada mi po
dziadku ze strony matki i...
Doznałam małego szoku!
Herb ten oznacza bowiem "posługę kapłańską" na rzecz bogini Łady (Ayi) - matki wszystkich matek i ojca Kosmosu. Dokładne wyjaśnienie herbo-glifów znajduje się w zakładce o Ayahuasce.
CZAS
DO PRACY
Kiedy
możliwe jest
otrzymanie "szamańskiej
miotełki" (po naszemu: dyplumu),
opisałam w zakładce;
szamańska edukacja.
Cechy
współczesnych
szamanów Zachodu,
patrz: Szamani indygo
Słyszałam też
o możliwościach odkupienia cudzego powołania i choć w tym świecie wszystko wydaje się być możliwe, taki proceder pachnie mi już bardzo, bardzo czarną magią.
Al Dona